wtorek, 17 lutego 2009

Rozważania o lodach



- Auć, ta woda jest mokra – wrzasnął Majarmel.
- A jaka ma być? W bok? – zdziwił się  Makarbelli.
- Powinna być lodowata. A nie jest.
- No. Nie jest. Lody je się na deser, a nie z kałuży. I nie wkłada się stóp do lodów – tłumaczył spokojnie Makarbelli nie odrywając wzroku od sunących po niebie obłoków. – Najlepsze są lody brokułowe – rozmarzył się.
- Nie znasz się – mruknął Majarmel. – Najlepsze lody są buraczane, mają taki różowy smak.
- To ty się nie znasz – zniecierpliwił się Makarbelli. – Najlepsze są lody brokułowe bo mają smak lata i wakacji u cioci na wsi.
- Ech, zjadłoby się loda. Jedną gałkę brokułową i jedną buraczaną. Różowy smak wakacji u cioci. Albo po dwie gałki.
- Po trzy. Niedobrze jest jadać nieparzyście – powiedział Makarbelli. – Ale skoro po trzy gałki to znowu będzie parzyście, bo trzy i trzy to sześć. Musi być jeszcze jedna gałka.
- Może marchewkowa? – Majarmel spojrzał ukradkiem na świeżą marchewkę, którą trzymał Makarbelli i westchnął.
- Może być marchewkowa – Makarbelli udawał, że nie widzi spojrzeń Makarbellego rzucanych ukradkiem marchewce. Mogą być nawet trzy marchewkowe, bo pachną słońcem.
- Pachną spadającymi kasztanami – poprawił Majarmel.
- Najlepsze kasztany są jesienią – rozmarzył się Makarbelli.
- Ale tylko w jakimś mieście i to na jakimś placu, słyszałem kiedyś w filmie – poprawił znowu Majarmel.
- Taaak – ziewnął Makarbelli – Ale teraz zabieraj kopytka z kałuży. Lodów i tak dziś nie będzie.